Języki obce Nieobce. Kilka porad Michała Przybylskiego dotyczące szybkiej nauki języka obcego.


Z ŻYCIA WZIĘTE:

Przez pół roku mieszkałem w Chinach. Na początku, wydawało mi się, że będę w tym kraju bardzo krótko więc dogadywanie się na migi, w zupełności mi wystarczało. Ile się nauczyłem? Zgadłeś – NIC, ZERO. Selektywność mózgu sprawiła, że nowe słówka i zwroty wpadając do jednego ucha, wypadały mi przez drugie. Jak już dostałem w tym kraju pracę, postawiłem na komfort – skoro oni chcą ROZMAWIAĆ ze mną po angielsku i dobrze nam to wychodzi to nie ma sensu uczyć się chińskiego. Przez cztery miesiące znów nic się nie nauczyłem. Później przyszedł czas na wymówki przed samym sobą: Chiński jest bardzo trudnym językiem. Nie potrafię. Znów fiasko. W końcu, miesiąc przed moim wyjazdem z Państwa Środka, obudziłem się i POMYŚLAŁEM „Hej, przecież to wcale nie jest takie skomplikowane. Trudna jest tylko pisownia i wymowa. Gramatyki właściwie brak. Chiny to pierwsza gospodarka świata. To w przyszłości zaprocentuje”. Szkoda, że to był ostatni miesiąc. Przez ten miesiąc, nauczyłem się tyle by bez problemu ROZMAWIAĆ o takich rzeczach jak pogoda, zakupy, zainteresowania. Potrafiłem wyjaśnić dlaczego dodawanie cukru do kawy jest zbrodnią, itp. Wyjeżdżając z Chin w stronę Wietnamu, umiałem wytłumaczyć kierowcom co to jest autostop i gdzie chciałem wysiąść. Potrafiłem uspokoić ich obawy, że wysadzenie mnie na wyjeździe z autostrady przed bramkami wcale nie przeszkodzi mi w dojechaniu do celu.

Błędy? Każdy robi błędy. Kiedyś znajoma z Węgier mówiąca biegle po polsku poprawiła mnie, że nie mówi się „Ni kos, ni ryba” tylko „Ni pies, ni wydra”. A przecież polski mam wpisany w CV jako język ojczysty. Zawsze, kiedy stawiam pierwsze kroki w każdym języku, mówię półsłówkami, które tłumaczą się mniej więcej na „Głodny być. Gdzie jedzenie. Nie ostre i nie pies?”. Stopniowo, w miarę osłuchiwania się jak mówią inni i reakcji innych na to co mówię ja (zazwyczaj kilka razy upewniają się czy dobrze zrozumieli), nabieram wprawy nie tylko w doborze słów, ale i w akcencie. Biegłe posługiwanie się językiem, dla jednej osoby będzie oznaczać cytowanie Shakespeare’a w oryginale; dla drugiej sprawne i szybkie przekazanie WIADOMOŚCI – w poprawny gramatycznie i stylistycznie sposób, czy też nie – nie jest to istotne. Liczy się osiągnięcie CELU.

SŁUCHAJ!

W XXI wieku, wcale nie trzeba wyjeżdżać za granicę by POSŁUCHAĆ sobie jak mówią w języku, którego chcemy się uczyć. Połącz naukę z zabawą. WSŁUCHAJ się w teksty piosenek. Nie ślęcz tylko ze słownikiem i nie próbuj rozkodować ich SŁOWO po SŁOWIE. Skup się za to na ZNACZENIU. Wiele słów i konstrukcji gramatycznych, zostanie Ci w głowie PODŚWIADOMIE, przy okazji. Skorzystaj z internetowych audycji radiowych, czy telewizji satelitarnej.

Chcesz mieć prawdziwy obraz tego co się dzieje na świecie? Obejrzyj WIADOMOŚCI w kilku językach. Wzbogać swoją kinotekę. NAPISY, lektor czy dubbing? Kobiety potrafią skoncentrować się na kilku rzeczach na raz. Przyznam się szczerze, że jestem typowym samcem. Oglądając film z NAPISAMI, nie rozumiem co MÓWIĄ. Koncentruję się albo na dialogach, albo na NAPISACH. Dlatego, postaw na wersję oryginalną. Nie rozumiesz? Przecież filmy są tak skonstruowane, że na dobrą sprawę można bez dźwięku je oglądać i wiedzieć kto jest dobry a kto zły. W ten sposób, oprócz nauki, przy okazji, zobaczysz kto może nazywać się prawdziwym aktorem, a kto nie.

AKCENT

  1. SŁUCHAJ – im więcej BODŹCÓW tym większe szanse na SUKCES.
  2. Kopiuj – znajdź sobie wzorzec. Może jakiś sławny aktor? Może jakiś prezenter telewizyjny?
  3. ĆWICZ – MÓW do siebie. Co tam, że obciach. Wykorzystaj moment kiedy jesteś sam ze sobą na nazwanie w języku, w którym się uczysz rzeczy znajdujących się wokół Ciebie. Pozwól by Twój STRUMIEŃ ŚWIADOMOŚCI odbił się od ścian i wrócił echem do Twoich uszu.